poniedziałek, 5 grudnia 2016

Dziadek Jurek i jego świat

Jak przedstawić dzieje członków swojej rodziny, którzy doświadczyli wojny, uwięzienia w Auschwitz i życia w komunistycznym państwie? Na przykład w formie lekkiej i satyrycznej powieści łotrzykowskiej. Tak zrobił Matthias Nawrat, niemiecki pisarz polskiego pochodzenia.


Po "Wszystkie śmierci dziadka Jurka" Matthiasa Nawrata sięgnąłem z nieskrywanym zaciekawieniem. Już sam autor budził moje zainteresowanie. Rodowity opolanin, który wyemigrował do Niemiec z rodzicami jako 10-latek, robi furorę jako niemiecki autor na jednym z najważniejszych rynków literackich. 

Wątek autobiograficzny jest istotny w tej książce. Najważniejsze szczegóły życiorysu autora przedstawione na okładce powieści, pokrywają się z tymi dotyczącymi narratora. Jest nim wnuk głównego i tytułowego bohatera "Wszystkich śmierci dziadka Jurka". Zaczyna on snuć swoją opowieść, gdy dziadek umiera, wypełniając poniekąd jego ostatnią wolę.

"[...] powiedział, że mamy zapamiętać, co nam opowiadał. Że mamy od czasu do czasu o nim myśleć, zachować w pamięci zarówno jego, jak i jego życie, że mamy niczego nie zapomnieć."

Bohaterowie powieści Nawrata, na czele z dziadkiem Jurkiem, są dla mnie pewnym zaskoczeniem. Wiedząc, że akcja powieści toczy się głównie na Śląsku, a narrator to emigrant z Opola mieszkający w Niemczech, spodziewałem się głównie jako bohaterów Ślązaków z dziada pradziada. W dodatku porozumiewających też po śląsku, albo po niemiecku. Wszak to region, który od XIV do połowy XX wieku znajdował się poza granicami polskiego państwa.

Nic z tego. Nie znajdziecie w tej powieści nawet jednego zdania po śląsku. Co więcej,  nie ma tu ani jednego rdzennego Ślązaka. Problematyka przynależności narodowej Śląska, jest tutaj tylko zarysowana. Tak, jakby kwestia historii i tożsamości nie miała większego znaczenia dla tutejszej ludności, nie rzutowała na ich biografie i funkcjonowała jako martwy zapis w podręczniku historii. Tak zresztą kwituje sprawę dziadek Jurek.

"Dziadek dokładnie wyjaśnił nam, co zostało z dawnego Opola,  które kiedyś było polskie,  później austriackie, jeszcze później niemieckie,  a dzisiaj znów polskie. "


Matthias Nawrat ma w swojej powieści ambicję przedstawienia losów bohaterów na tle epoki, w której przyszło im żyć. To zresztą jest jedną z cech powieści łotrzykowskiej. Właśnie taką autor nam serwuje. Dlatego zwróciłem uwagę na ten deficyt śląskiej problematyki w odmalowanym obrazie epoki. Jest to dla mnie obraz wypreparowany,  wręcz niewiarygodny i...zastanawiający.

Dlaczego Matthias Nawrat pominął we "Wszystkich śmierciach dziadka Jurka" problematykę śląską skoro jej akcja toczy się w Opolu okresu wojennego i powojennego? Dlaczego zachował się niczym Bolesław Prus,  który w swojej słynnej "Lalce" praktycznie pominął istnienie Rosjan w XIX-wiecznej Warszawie,  która wtedy była w carskim imperium?

Hstorycy literatury znają takie przypadki przemilczeń i niedopowiedzeń i niejednokrotnie do dziś je analizują. W przypadku "Lalki" jedna z wielu teorii głosi, że Prus chciał ukarać Rosjan zabór ziem polskich. Inna głosi, że pisarz napominał Polaków,  którzy przyzwyczaili się do życia pod zaborami i nie zauważają już panoszących się Rosjan.

Matthiasa Nawrata nie posądzam o takie motywacje, o jakie podejrzewa się Bolesława Prusa. Wydaje mi się,  że pominięcie problematyki śląskiej w powieści "Wszystkie śmierci dziadka Jurka"  jest konsekwencją przyjęcia przez narratora perspektywy postrzegania dziadka Jurka.

Główny bohater to Polak pochodzący z podwarszawskiej Zielonki, ostatecznie osiadły po wojnie w Opolu, gdzie ożenił się z kobietą pochodzącą z Kresów. Jurek to człowiek energiczny, zaradny, przedsiębiorczy, ale jednocześnie cechujący się prostolinijnością, naiwnością, a nawet i swego radzaju ignorancją. Te przymioty pozwalają dziadkowi Jurkowi w pewnych okresach życia dość dobrze i z sukcesami funkcjonować. Żywić nadzieję co do przyszłości, nawet mimo pojawiających się trudności.

Wspomniane jednak naiwność i prostolinijność oraz przypadek rządzący ludzkim losem, sprowadzają na głównego bohatera i kłopoty. Wielokrotnie zabawnych, ale i często grożących śmiercią. Tragikomiczne jest to, że dziadek Jurek przez większość swojego życia lekceważy te niebezpieczeństwa i trudności. Nie próbuje, a być może nawet nie jest w stanie ich sobie głębiej uświadomić. Jak na przykład swojego pobytu w Auschwitz, gdzie głodzenie więźniów nazywał "podłą sytuacją kulinarną".

Dziadek Jurek miał przez długie lata niezachwianą wiarę w pomyślność PRL. Nie podważały tego nawet liczne absurdy systemu, których jako chociażby kierownik opolskich sklepów, czy też dyrektor domu handlowego doświadczał. Na przykład niespełniane obietnice dostaw towarów pierwszej potrzeby dla mieszkańców, czy też pomyłki w nich. Warto tu wspomnieć chociażby bardzo zabawną sytuację, gdy do domu handlowego "Raj" dostarczono zbroje husarskie z czasów Jana III Sobieskiego, zamiast spożywczych rarytasów. Dyrektor jednak nie odesłał dostawy.

"Dostawa to dostawa, odparł. Wszystko jest dostarczane z ważnego powodu i powinno zostać sprzedane. Dziadek wiedział mianowicie, że podstawą urzeczywistnia znakomitej idei równości wszystkich był podział wszystkiego między wszystkich."

To tylko skromny przykład tego, jak myślał i funkcjonował Jurek. W powieści Nawrata dostajemy zatem głównego bohatera, który nie tyle co działa bezrefleksyjne, ale staje się "produktem" tej tragikomicznej rzeczywistości. Dziadek płynie z jej nurtem, aby jakoś przeżyć. Jest, jak obywatel Piszczyk ze swoim zezowatym szczęściem.

Trudno się zatem dziwić, że w powieści Matthiasa Nawrata nie ma śląskiej historii. W tej rzeczywistości wszystko jest na opak, albo ma ewidentne braki. Doświadczają tego i inni bohaterowie książki. W tym rodzice narratora, którzy ostatecznie postanawiając wyjechać z Polski do Niemiec, z powodu m.in. czynionych im trudności w prowadzeniu sklepu ze sprzętem wspinaczkowym.

Powieść "Wszystkie śmierci dziadka Jurka" Matthiasa Nawrata doceniam za konsekwentnie zrealizowany pomysł opisania dziejów ostatnich pokoleń swojej rodziny. Moim zdaniem tutaj nawet ewidentne braki fabularne i kompozycyjne, mają uzasadnienie. Jak w przypadku wspomnianej śląskiej problematyki. Zaimponował mi też Nawrat odwagą. Trzeba było ją mieć, aby ukazać swoich najbliższych poprzez formę powieści łotrzykowskiej, co musiało się wiązać z nadaniem im i karykaturalnego rysu. 

W powieści nie wszystko jest zabawne. Mam tu na myśli nie tylko niektóre sceny wojenne, ale i te, które z założenia miały wywoływać uśmiech czytelnika. Na przykład te związane z absurdami polityczno-gospodarczej rzeczywistości PRL. Pewnie wynika to z wielokrotnego już wykorzystywania w kulturze tych motywów w ostatnich dziesięcioleciach. Dlatego reagowałem czasem na nie z pewnym politowaniem, jak na już wielokrotnie powtarzane kawały. 

Jednak to jedyny zarzut jaki stawiam powieści "Wszystkie śmierci dziadka Jurka". To pozycja przemyślana kompozycyjnie, której fabuła wciąga czytelnika. Warto przeczytać.

Ocena książki: 4,5 (w skali 1-6)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz